czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 11 - Minęły miesiące

- Jasne - powiedział cichym głosem.
- Przepraszam, że tak wybuchnęłam - powiedziałam.
- Mhm - odpowiedział lekceważąco.
- Brandon! Przepraszam. Ale dla mnie jesteś tylko przyjacielem i nie chcę tego zmieniać. Bardzo dobrze się dogadujemy. A jeśli bylibyśmy parą to po zerwaniu nie było by już takiej przyjacielskiej relacji między nami.
- Hmm.. w sumie masz rację . To ja przepraszam. Narobiłem sobie nie potrzebnych nadziei - powiedział.
- Nie, jak już to ja mogłam tobie narobić nadziei - poprawiłam.
- Oj tam, było minęło. Czyli co nadal przyjaciele? - spytał niepewnie.
- Jasne! - krzyknęłam.
- Dobra, dobra krzyczeć nie musisz - dodał z uśmiechem - A tak w ogóle to co z Justinem? - spytał.
- Na razie się nie odzywa. Ciocia ma mi załatwić bilety na jego koncert.
- Jejku nie rozumiem go, zostawić tak wspaniałą dziewczynę.
- Przestań tak mówić. Jetem zwykłą dziewczyną z marzeniami. Dziewczyną, która ma setki zalet ale miliony wad.
- Miley przestań. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką znam.
- Brandon przestań mi słodzić. Chodźmy lepiej na obiad.
- Ja mówię tylko prawdę. Ale jak wolisz. Skończmy ten temat.

15 minut później. Ja i Brandon dochodzimy do domu. Po chwili zauważam Justina.
- Miley to ty? - zapytał chłopak z oddali.
- Tak, a co już nie pamiętasz jak wygląda twoje dziewczyna - odpowiedziałam lekceważąco - Brandon zaraz dojdę do was do domu - dodałam.
- Okej, tylko się pośpiesz - powiedział przyjaciel.
- Justin, co ty tu robisz? - spytałam.
- Mam za tydzień koncert w Londynie - odpowiedział - Fajnie by było gdybyś przyszła - dodał.
- Możliwe.
- Miley jak się cieszę, że cię widzę - powiedział.
- Miło, ale muszę już iść - dodałam i odeszłam.
Jus złapał mnie za rękę i powiedział :
- Skarbie nawet nie wiesz jak tęskniłem - szepnął.
- Mhm rzeczywiście. Chociaż w ogóle nie pisałeś nie dzwoniłeś ..
- Miley przepraszam - objął mnie.
- Zostaw nie, my już nie jesteśmy razem. Spójrz tam idzie twoja nowa dziewczyna - wyrwałam się i pokazałam w stronę Seleny.
- Miley ja cię .. - krzyknął jednak nie dosłyszałam bo szybko trzasnęłam drzwiami.


/ Przepraszam że tak późno ten rozdział. Teraz będę dodawała co kilka dni, 2-3, :)

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 10

Ale nagle wyrwałam się z jego ramion.
- Brandon, przepraszam ale my nie będziemy razem - powiedziałam.
- Ale czemu? - spytał zdziwiony
- Jeszcze się pytasz? - zapytałam wkurzona
- Tak, bo nie rozumiem o co ci chodzi! - krzyknął. - Ja się staram żebyśmy byli razem, robie dla ciebie wszystko a ty mnie odrzucasz.
- Brandon?! Ja ciebie nie kocham! Jesteś dla mnie tylko przyjacielem. Rozumisz? - krzyknęłam.
- Nie nic nie rozumiem! - powiedział i wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami .
Co on sobie myśli?! Że co że my? Nie. On jest świetnym przyjacielem i niech tak zostanie. Nie chce psuć tej relacjii. A po za tym ja nadal kocham Justina. Wiem czasem mogłam dać poczuć Brandonowi że pomiędzy nami coś będzię. Coś więcej niż przyjaźń. Ale nie .. razem nie będziemy. Chce mieć takiego przyjaciela jak on. Ale nic więcej.
Po chwili ktoś zapukał do drzwi.
- Kto tam? - spytałam, bałam się że to znowu on.
- To ja Milusiu - odpowiedział znajomy głos. Była to ciocia.
- Wejdź - dodałam.
- Co się stało? - spytała.
- Ale jak to? U mnie wszystko okej - powiedziałam.
- A Brandon?  Wyszedł z domu trzaskając drzwiami - powiedziała.
- To co robi on mnie nie interesuje. Ciociu czy mogłabyś mi załatwić bilety na koncert Justina?- spytałam.
- Okej postaram się skarbie. Widzę, że zależy ci na tym koncercie - uśmiechnięta powiedziała.
- No chce tam pójść. Dawno go nie widziałam, ale .. zastanawiam się czy to dobry pomysł w końcu będzie tam Selena - dodałam.
- No ale przecież to normalne że gwiazdy razem koncertują - odpowiedziała.
- Tak wiem.. ale Selena.. Selena to jego dziewczyna.
- Myślisz że Justin tak łatwo o tobie zapomniał i znalazł sobie nową?! On tak by nie zrobił. A wiesz czemu? - spytała.
Nie odpowiedziałam. Z resztą nie musiałam. Ciocia sama sobie odpowiedziała na to pytanie.
- Bo cię kocha. I na pewno za tobą bardzo tęskni - powiedziała.
- Może.. - szepnęłam i łzy spłynęły mi z oczu.
- Na pewno! Nie płacz. Muszę już iść do pracy pa kochana - powiedziała, otarła mi łzy i wyszła  z pokoju.
Postanowiłam, że pójdę znaleźć Brandona i porozmawiam z nim.
Po kilkunastu minutach byłam już w parku. Myślałam że tam go znajdę. Nie myliłam się. Siedział na ławce. Podeszłam bliżej.
- Mogę się dosiąsć? - spytałam

piątek, 3 maja 2013

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 9 - Jus i Selena - cudowna para -__-


Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Gdy otworzyłam oczy zauważyłam leżącego obok mnie Brandona. Po chwili uświadomiłam sobie co on tu robi.
Postanowiłam go nie budzić i poszłam się wykąpać. Przedtem poszłam do kuchni się napić. Gdy schodziłam po schodach podeszła do mnie pokojówka cioci.
- Twoja ciocia kazała przekazać tobie, że musiała pojechać do pracy. Wróci koło 19. Za 20 minut będzie śniadanie. Po śniadaniu możecie robić co chcecie. Możecie wyjść na miasto lub zostać w domu. Jednak jeśli wyjdziecie proszę wrócić na 16 na obiad - powiedziała.
- Dobrze. Czy mogłabym dostać szklankę wody? - spytałam.
- Oczywiście - powiedziała i zaprowadziła mnie do kuchni gdzie nalała mi szklankę wody.
Gdy się napiłam poszłam prosto do łazienki.
Po 15 minutach byłam już gotowa - ubrana i umalowana . Gdy wchodziłam do pokoju nie było już w nim Brandona.Postanowiłam pójść do  jego pokoju. Zapukałam.
- Wejdź - odpowiedział.
Weszłam i cicho zamknęłam drzwi.
- Widzę, że wstałeś - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Tak, obudziłem się jak zamykałaś drzwi i przyszedłem tutaj się ubrać - powiedział i odgarnął rzeczy z łóżka - usiądź sobie jak chcesz.
- Dziękuje - powiedziałam i usiadłam - ciocia pojechała do pracy wróci koło 19. Za 10 minut śniadanie.
- Okej. Jakieś plany na dziś? - spytał.
- No właśnie nie. Ale możemy wyjść na spacer po śniadaniu - powiedziałam.
- Mi pasuje - odpowiedział z uśmiechem.
- To się cieszę. Chodźmy na śniadanie - powiedziałam i zaciągnęłam go na dół.

Po śniadaniu wyszliśmy na spacer. Spacerowaliśmy jakąś godzinę. Gdy przechodziliśmy koło dużego słupa zauważyłam plakat - " JUSTIN BIEBER W LONDYNIE. JUŻ ZA TYDZIEŃ " . Zdziwiłam się. Gdy to przeczytałam na mojej twarzy pojawił się duży uśmiech. Ale nagle on znikł. Na dole plakatu widniał napis " JUS PRZYJEDZIE ZE SWOJĄ DZIEWCZYNĄ - SELENĄ GOMEZ. " Wkurzyłam się. Szybkim krokiem poszłam do domu. Zamknęłam się w swoim pokoju i płakałam. Ciekawe dla kogo była ta dedykacja. Gdy o tym myślałam łzy spływały mi z oczu. Po chwili zapukał ktoś do drzwi.
- Kto tam? - powiedziałam i otarłam łzy.
- To ja Brandon - odpowiedział chłopak - mogę wejść?
- Tak wchodź - syknęłam.
- Ej co jest? Czemu płaczesz? - spytał i usiadł obok mnie.
- Już za tydzień Justin ze swoją dziewczyną Seleną w Londynie - powiedziałam.
- On nie jest ciebie wart - powiedział.
- Wyjebane na niego - szepnęłam.
- Mogę cię pocałować? - zapytał.
Spojrzeliśmy sobie w oczy i pocałowaliśmy się.

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 8 - Zaczynam go lubić ;)


Gdy Brandon wyszedł nie wiedziałam co mam myśleć. Tęskniłam za Justinem. Za starym Justinem. Za takim, którego nikt nie znał. Za takim, który miał czas dla mnie. A przede wszystkim za takim, który mnie kochał. Ale to już przeszłość. On ma inną.
Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.
- To ja Miley, mogę wejść? - spytała ciocia.
- Jasne wchodź ciociu - powiedziałam.
Weszła i usiadła obok mnie na łóżku.
- Przyszłam zapytać co u ciebie, jak sprawy sercowe. Dawno nie rozmawiałyśmy ze sobą. Pamiętam te czasy jak przychodziłaś do mnie i ze wszystkiego mi się zwierzałaś. No ale kiedyś mieszkałaś obok - powiedziała.
- Tak ciociu. Brakuje mi tych czasów - powiedziałam.
- No mi też - ciągnęła dalej - ale zawsze można to nadrobić. A więc co u ciebie? - spytała.
- Nie najlepiej - odpowiedziałam .
- Co się dzieje Mila? - zapytała zaniepokojona.
- No brakuje mi taty i ... - nie dokończyłam a łzy już spłynęły mi z polika.
- Nie płacz skarbie - pocieszała mnie - ale chyba kogoś jeszcze ci brakuje, prawda? -  mówiła zaciekawiona.
- Tak ciociu. Jeszcze kogoś - odpowiedziałam.
- Możesz mi ufać - objęła mnie.
- Kojarzysz Justina Biebera? - spytałam.
- A no jasne że tak. To ten słynny piosenkarz - powiedziała.
- Tak. Kilka miesięcy temu byliśmy parą. Ale on wyjechał. Powiedział, że to nie koniec nas, że wróci i że jeszcze będziemy razem szczęśliwi , że nigdy o mnie nie zapomni - powiedziałam i znowu się popłakałam - obiecał że wróci.
- Miley nie płacz, on wróci - odpowiedziała, chociaż nie była pewna swoich słów.
- Przepraszam ciociu ale powinnam się chyba już położyć - szepnęłam.
- Dobrze, to był męczący dzień. Śpij dobrze, do zobaczenia jutro - powiedziała i wyszła.

Gdy nie słyszałam już kroków cioci włączyłam telewizor. Oczywiście trafiłam na koncert Justina. Chwilę go oglądałam. Leciała akurat piosenka ' Be alright '. Justin powiedział, że tęskni za pewną osobą, że nigdy o niej nie zapomni. Miałam mieszane uczucia z jednej strony ucieszyłam się . Kochałam go ale z drugiej, przecież on całował Selenę. Nie wiedziałam co na ten temat myśleć. Zresztą nie miałam na to czasu bo po chwili usnęłam.

Śnił mi się on, Justin. Konkretniej ten dzień, ten kiedy on wyjechał.
Obudziłam się w nocy. Cała zapłakana.
W głowie miałam tysiące myśli i wspomnień. Te wszystkie były związane z jedną osobą, Bieberem. Gdy na chwilę zapaliłam światło zobaczyłam na dywanie siedzącego Brandona.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Ciszej, bo ciocia się obudzi - powiedział.
- No okej. Ale nie rozumiem co tu robisz - powiedziałam.
- Przyszedłem pogadać ale zauważyłem, że śpisz. Więc usiadłem i patrzyłem na ciebie i wyłączyłem telewizor - odpowiedział.
- Okej. Ale wiesz nie mam ochoty przebywać w twoim towarzystwie - syknęłam.
- Chciałem cię przeprosić  - powiedział.
- Aha - odpowiedziałam lekceważąco.
- Naprawdę źle się zachowałem. Nie powinienem tak mówić. Dasz mi jeszcze jedną szansę? - spytał.
- Okej, ale uwierz to już ostatnia - powiedziałam .
- No dziękuje - odpowiedział.
- Tylko o tym chciałeś pogadać? - spytałam.
- Tak.
- A tak w ogóle, która godzina? - dodałam.
- 22:00 - odpowiedział.
- O to wcześnie. Dziwne, że tak wcześnie zasnęłam. Może coś obejrzymy?
- Z wielką chęcią - powiedział.
Usiadł obok mnie i zaczęliśmy oglądać.

Było wspaniale film był przezabawny. Wreszcie było mi dobrze w jego towarzystwie. A przede wszystkim zapomniałam o Jusie.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 7 - Mam go dosyć -_-


Było wspaniale. Londyn to cudowne miasto.
Byliśmy na London Eye, przechodziliśmy koło Big Bena. Szczerze mówiąc nawet polubiłam Brandona. Okazał się on miłym chłopakiem.
Cieszę się, że przez ten pobyt u cioci będę miała z kim rozmawiać.
Byłam strasznie zmęczona więc położyłam się i włączyłam telewizor. W telewizji był Justin. Całował się z Seleną. Szybko wyłączyłam telewizor. Nienawidzę go. Jak można być tak fałszywym. Kilka miesięcy temu mówił mi, że wróci, że zawsze będzię mnie kochał, że nigdy o mnie nie zapomni. Łzy popłynęły mi z oczu. Miałam dość. Po chwili zapukał do moich drzwi Brandon. Pozwoliłam mu wejść.
- Hej, czemu płaczesz? - spytał i usiadł obok mnie.
- Nie chce mi się o tym gadać - powiedziałam - a ty po co przyszedłeś? - spytałam.
- Tak po prostu, chciałem zobaczyć co u ciebie, jak się czujesz - odpowiedział.
- Jak widzisz nie za dobrze - syknęłam.
- Spokojnie możesz mi powiedzieć o co chodzi - powiedział miłym głosem.
Wzięłam pilota i włączyłam telewizor. Tak jak myślałam, w drugich wiadomościach teżz to pokazali.
- Teraz już rozumiesz? - zapytałam złośliwie, a łzy spłynęły mi z oczu.
- Miley nie płacz, on nie jest ciebie wart - powiedział.
- Ale ja go kocham rozumiesz? - krzyknęłam.
- Rozumiem, ale Miley zrozum, że on ma inną, chyba sama widziałaś tak - powiedział.
- Wyjdź stąd nie chcę cię słuchać - syknęłam.
- Okej, do jutra - odpowiedział.


Miałam już dość. On mnie jeszcze bardziej dobijał. Wkurzył mnie. Przez jakiś czas go lubiłam. Był miły, można było z nim porozmawiać a teraz ... teraz tak jakby chciał żebym zostawiła Justina. Ale on może ma racje.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 6 - Brandon


Nie wiedziałam o co chodzi.
- Dlaczego mnie pocałowałeś?! - spytałam.
- A podobało Ci się? - zapytał.
- Nie nie podobało mi się, nie powinieneś tego robić. Ja mam chłopaka - powiedziałam stanowczo - dlaczego w ogóle Lucy wybiegła? - dodałam.
- Nie wiem - powiedział i uśmiechnął się a po chwili odszedł.

Nie rozumiałam tego. Dlaczego Lucy wybiegła?
Dlaczego on jak ją zobaczył zaczął mnie całować. Nie wiem co mam o tym myśleć. Ubiorę się i pójdę pogadać z Lucy. Może dowiem się o co chodzi.
20 minut później byłam już gotowa i wyszłam z domu.
Szłam wolnym krokiem w stronę domu mojej przyjaciółki. Z ciekawości na chwilę spojrzałam na park. Zauważyłam tam Lu. Od razu tam pobiegłam. Smutna siedziała na ławce i płakała.
- Lucy co się stało? - spytałam obejmując ją.
- Nie twoja sprawa - syknęła i wyrwała się objęcia.
- Przecież się przyjaźnimy - odpowiedziałam.
- Tak ale chyba przyjaciółka nie odbija swojej przyjaciółce chłopaka a w dodatku mając jeszcze swojego - krzyknęła.
- Co jak to? Nie rozumiem - powiedziałam.
- No co? Całowałaś Brandona, już wiem czemu on ze mną zerwał - syknęła.
- Brandon to twój były? To on mnie całował nie ja jego. Naprawdę - odpowiedziałam.
- Tak mój były - powiedziała - ciekawe skąd wie gdzie mieszkasz i ciekawe czemu w ogóle do ciebie przyszedł - powiedziała złośliwie.
- Właśnie sama tego nie rozumiem. Ale naprawdę to on mnie całował a nie ja jego - odpowiedziałam.
- No jasne - szybko powiedziała.
- Lucy przecież ja bym ci nie zrobiła tego. Po za tym kocham Justina - łzy popłynęły mi z oczu.
- No tak najlepiej teraz udawać, że płaczesz - krzyknęła.
- Lucy ja bym ci tego nie zrobiła zrozum.
- Tssaa - syknęła.
- Lu naprawdę przepraszam - powiedziałam i odeszłam a łzy zaczęły spływać z moich polików.
- Miley zaczekaj - krzyknęła.
- Tak? - spytałam.
- Przepraszam - powiedziała.
- Za co?
- No za to co powiedziałam, wiem że byś mi tego nie zrobiła - powiedziała i przytuliła mnie.

Po tej rozmowie zrobiło mi się jakoś lepiej. Od razu po tym poszłyśmy na duże lody. Było świetnie. Dawno już między nami nie było tak dobrze.
Bardzo się cieszyłam. Chociaż przez jakiś czas zapomniałam o Justinie. Jednak w sobie czuję jakąś pustkę. Czegoś mi brakuje. Ja nigdy o nim nie zapomnę . Mam nadzieję, że on wróci. Ale jeśli nie? Nie dam sobie sama rady. Jeszcze jutro pogrzeb ojca. Dlaczego ja zawsze muszę cierpieć? To boli. Ciekawe co u mamy. Mam nadzieję, że do jutra wróci. Sama nie pójdę tam. Nie dam sobie rady. Muszę mieć przy sobie kogoś bliskiego. Tęsknie za Justinem. Za tymi wszystkimi wspólnie spędzonymi chwilami. Po głowie krąży mi tyle myśli. Tyle pytań. Na żadne nie znam odpowiedzi. Nie wiem co robić. Nie mogę się doczekać wakacji. Jak wyjadę do Londynu. Jeszcze tylko 3 miesiące.


3 miesiące później

- Mamo gdzie są te moje białe spodnie?! - krzyknęłam.
- W łazience leżą na pralce - odpowiedziała rodzicielka.
- Dzięki - powiedziałam - mamo, o której mam samolot? - spytałam.
- O 12:45! - krzyknęła.
- Okej mam godzinę, muszę się pośpieszyć - powiedziałam - odwieziesz mnie na lotnisko? - dodałam.
- Tak. Pośpiesz się bo mogą być korki na mieście - powiedziała.
- Okej. Daj mi 15 minut. Tylko się ogarnę - powiedziałam po czym weszłam do łazienki.
Rozpuściłam włosy. Umyłam zęby. Założyłam na siebie legginsy galaxy, bluzę ' Keep calm and never say never '  i czarne vansy. Po chwili wyszłam z łazienki.
- Okej już możemy jechać - powiedziałam.

Po 25 minutach byłyśmy już na lotnisku. Trudno było mi się z mamą pożegnać. Jednak mama obiecała, że niedługo nas odwiedzi.

W samolocie dużo myślałam o Justinie. Minęły już 3 miesiące a on nawet się nie odezwał. Mam tego dosyć. Nie chce go znać. Próbuję o nim zapomnieć ale nie mogę. Cały czas wracają mi wspomnienia. Ten dzień jak on wyjeżdżał. Dlaczego od tego czasu się nie odezwał? On już pewnie o mnie zapomniał. Podejrzewam że  ma nową dziewczynę. Słyszałam, że wokół niego kręci się Selena Gomez. Ona jest ode mnie ładniejsza. I przede wszystkim jest sławna, tak jak teraz Justin.

Po dłuższym czasie byłam już na miejscu. Na lotnisku czekała na mnie ciocia.
Była zadowolona że mnie widzi.
- Miley, jak się ciesze, że cie widzę - powiedziała po czym przytuliła mnie do siebie.
- Hej ciociu, ja też się cieszę - odpowiedziałam.
- Mam nadzieję, że spodoba ci się tutaj, ale jak na razie chodźmy do samochodu - powiedziała i zaciągnęła mnie do samochodu.
Po 20 minutach byłyśmy już u niej w domu.
Dom był piękny. Bardzo duży. Ciocia musiała mieć dużo kasy. Ciekawe czy ciocia mieszka tu sama . Po chwili na moje pytanie znalazła się odpowiedź. Zauważyłam schodzącego po schodach wysokiego bruneta.
- O Brandon - powiedziała ciocia - miło cię widzieć. Mamy tu wczasowiczkę, to moja siostrzenica, mam nadzieję że się polubicie - powiedziała.
- Tak zapewne, my się już znamy - powiedziałam.
- O jak to? - zapytała ciocia ze zdziwieniem.
- Mieszkamy w tym samym mieście, ja mieszkam ulicę dalej od Miley - odpowiedział z uśmiechem.
- O to dobrze - powiedziała - Brandon zaprowadź Miley do jej pokoju niech się rozpakuje. Za pół godziny będzie obiad. Po obiedzie pójdziemy zwiedzić Londyn.

- Co ty tu robisz? - spytałam Brandona gdy ciocia odeszła - w ogóle skąd znasz moją ciocię ?
- Twoja ciocia to koleżanka mojej mamy, przyjechałem na wakacje - odpowiedział.
- Aha, no to świetnie - syknęłam.
- Cieszę się że tu jesteś - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś? - zapytałam złośliwie.
- A co nie podobało ci się? - spytał - O to twój pokój. Pamiętaj za pół godziny obiad - dodał.
- Nie nie podobało - szepnęłam i weszłam do swojego pokoju.
Był cudowny. Ale nic nie może być idealne. Oczywiście musiałam tu spotkać Brandona. Nie lubię go. A co do pokoju ściany były fioletowe, na panelach leżał fioletowy puszysty dywan, a na środku stało wielkie łóżko. Zaczęłam się rozpakowywać żeby zdążyć na obiad. Szybko się z tym uwinęłam i zeszłam na dół po wielkich schodach. Ten dom był wspaniały i taki wielki. Gdy byłam już na dole zauważyłam siedzących przy stole Brandona i moją ciocie. Dołączyłam do nich. Po chwili jakaś kobieta przyniosła talerze z jedzeniem.
- Ciociu czy ty masz służących ? - spytałam.
- Nie - odpowiedziała - tak ich nie nazywam, po prostu ci ludzie u mnie pracują, gotują, sprzątają i podają do stołu.
- A okej - odpowiedziałam zakłopotana.
- Jedzcie szybko a potem pójdziemy zwiedzić Londyn.
- Okej ciociu - odpowiedziałam.
Po chwili zadzwonił cioci telefon, odeszła od stołu.
- Ej dzieciaki mam złą wiadomość - powiedziała.
- Coś się stało? - spytałam.
-  Dzwonili z pracy muszę się tam pojawić. Zwiedzicie Londyn sami? - spytała.
- Okej, z chęcią oprowadzę Miley - powiedział Brandon.
- No to świetnie, zgadzasz się Miluniu?
- Tak ciociu - syknęłam.
Nie lubiłam jak ciocia mnie tak nazywała.
Poszłam na górę przebrałam się i wyszliśmy zwiedzać.