piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 8 - Zaczynam go lubić ;)


Gdy Brandon wyszedł nie wiedziałam co mam myśleć. Tęskniłam za Justinem. Za starym Justinem. Za takim, którego nikt nie znał. Za takim, który miał czas dla mnie. A przede wszystkim za takim, który mnie kochał. Ale to już przeszłość. On ma inną.
Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.
- To ja Miley, mogę wejść? - spytała ciocia.
- Jasne wchodź ciociu - powiedziałam.
Weszła i usiadła obok mnie na łóżku.
- Przyszłam zapytać co u ciebie, jak sprawy sercowe. Dawno nie rozmawiałyśmy ze sobą. Pamiętam te czasy jak przychodziłaś do mnie i ze wszystkiego mi się zwierzałaś. No ale kiedyś mieszkałaś obok - powiedziała.
- Tak ciociu. Brakuje mi tych czasów - powiedziałam.
- No mi też - ciągnęła dalej - ale zawsze można to nadrobić. A więc co u ciebie? - spytała.
- Nie najlepiej - odpowiedziałam .
- Co się dzieje Mila? - zapytała zaniepokojona.
- No brakuje mi taty i ... - nie dokończyłam a łzy już spłynęły mi z polika.
- Nie płacz skarbie - pocieszała mnie - ale chyba kogoś jeszcze ci brakuje, prawda? -  mówiła zaciekawiona.
- Tak ciociu. Jeszcze kogoś - odpowiedziałam.
- Możesz mi ufać - objęła mnie.
- Kojarzysz Justina Biebera? - spytałam.
- A no jasne że tak. To ten słynny piosenkarz - powiedziała.
- Tak. Kilka miesięcy temu byliśmy parą. Ale on wyjechał. Powiedział, że to nie koniec nas, że wróci i że jeszcze będziemy razem szczęśliwi , że nigdy o mnie nie zapomni - powiedziałam i znowu się popłakałam - obiecał że wróci.
- Miley nie płacz, on wróci - odpowiedziała, chociaż nie była pewna swoich słów.
- Przepraszam ciociu ale powinnam się chyba już położyć - szepnęłam.
- Dobrze, to był męczący dzień. Śpij dobrze, do zobaczenia jutro - powiedziała i wyszła.

Gdy nie słyszałam już kroków cioci włączyłam telewizor. Oczywiście trafiłam na koncert Justina. Chwilę go oglądałam. Leciała akurat piosenka ' Be alright '. Justin powiedział, że tęskni za pewną osobą, że nigdy o niej nie zapomni. Miałam mieszane uczucia z jednej strony ucieszyłam się . Kochałam go ale z drugiej, przecież on całował Selenę. Nie wiedziałam co na ten temat myśleć. Zresztą nie miałam na to czasu bo po chwili usnęłam.

Śnił mi się on, Justin. Konkretniej ten dzień, ten kiedy on wyjechał.
Obudziłam się w nocy. Cała zapłakana.
W głowie miałam tysiące myśli i wspomnień. Te wszystkie były związane z jedną osobą, Bieberem. Gdy na chwilę zapaliłam światło zobaczyłam na dywanie siedzącego Brandona.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Ciszej, bo ciocia się obudzi - powiedział.
- No okej. Ale nie rozumiem co tu robisz - powiedziałam.
- Przyszedłem pogadać ale zauważyłem, że śpisz. Więc usiadłem i patrzyłem na ciebie i wyłączyłem telewizor - odpowiedział.
- Okej. Ale wiesz nie mam ochoty przebywać w twoim towarzystwie - syknęłam.
- Chciałem cię przeprosić  - powiedział.
- Aha - odpowiedziałam lekceważąco.
- Naprawdę źle się zachowałem. Nie powinienem tak mówić. Dasz mi jeszcze jedną szansę? - spytał.
- Okej, ale uwierz to już ostatnia - powiedziałam .
- No dziękuje - odpowiedział.
- Tylko o tym chciałeś pogadać? - spytałam.
- Tak.
- A tak w ogóle, która godzina? - dodałam.
- 22:00 - odpowiedział.
- O to wcześnie. Dziwne, że tak wcześnie zasnęłam. Może coś obejrzymy?
- Z wielką chęcią - powiedział.
Usiadł obok mnie i zaczęliśmy oglądać.

Było wspaniale film był przezabawny. Wreszcie było mi dobrze w jego towarzystwie. A przede wszystkim zapomniałam o Jusie.

2 komentarze: