sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 1 - Nie odchodź ;/


Była już 4 w nocy a ja nadal nie spałam. Myślałam o moim chłopaku. Nie wiedziałam co mam robić. Ciągle się kłóciliśmy a ja bardzo go kochałam. Nie chciałam go stracić. Rozmyślanie przerwał mi sm's od niego - ' Hej Miley. Wiem że jest późno ale ty pewnie jeszcze nie śpisz. Mogłabyś się ze mną spotkać? ' . Napisałam mu, że z wielką chęcią. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Ku memu zdziwieniu przed domem nie było samochodu ojca. Stało tam tylko czerwone BMW mojej mamy.

Wyślizgnęłam się szybko z domu i po 5 minutach byłam już w parku. Tam na ławce czekał na mnie Justin. Uśmiechnął się i zaczął mówić.
- Cześć. Przepraszam, że wyrywam Cię z domu tak późno ale mam do Ciebie ważną sprawę - mówił zakłopotany.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Tak. Przepraszam, że Ci to robię ale ... - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem - ja wyjeżdżam.
- Co?! - krzyknęłam - Jak to?
- Wczoraj śpiewałem na urodzinach koleżanki z pracy mojej mamy - ciągnął dalej zakłopotany - zauważył mnie tam pewien sławny menadżer i zaproponował mi współpracę. To jest dla mnie wielka szansa.
- I co chcesz mnie tak po prostu zostawić?
- Ja wrócę obiecuję. Nigdy o Tobie nie zapomnę. Mogę coś jeszcze dla Ciebie zrobić? - zapytał.
- Tak! - zwinęłam palce i schowałam je do rękawów a łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu - Po prostu odejdź.
- Żegnaj. Pamiętaj nigdy o Tobie nie zapomnę.
Pocałował mnie po czym odszedł.

Nie wiedziałam co mam robić. Co na ten temat myśleć. Przez jakąś godzinę siedziałam jeszcze na ławce w parku . Po chwili dosiadła się do mnie Lucy.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Justin napisał mi, że potrzebujesz mojego wsparcia. Coś się stało? Widzę że płaczesz - przytuliła mnie do siebie.
- Justin.. on wyjeżdża. Przed nim wielka kariera - powiedziałam złośliwie po czym otarłam łzy spływające z mojego policzka.
- Jak to? - spytała .
- Nie chce mi się o tym gadać - szepnęłam - Muszę iść do domu położyć się. NIe przespałam ani chwili tej nocy - wstałam i zaczęłam iść w stronę mojego domu.
Po chwili podbiegła do mnie Lucy przytuliła mnie i powiedziała :
- Nie płacz on wróci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz