środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 4 - Nie znasz mnie!


- Miley wstawaj śniadanie na stole - krzyczał ktoś z dołu.
- Już idę! - odpowiedziałam.
Zeszłam na dół na dole czekała moja mama z talerzem naleśników.
Uśmiechnęła się do mnie i usiadła przy stole. Razem zjadłyśmy naleśniki po czym zaczęła się rozmowa.
- Masz już jakieś plany na wakacje? - zapytała.
- Mamo do wakacji jeszcze 3 miesiące, mam czas - odpowiedziałam.
- No w sumie tak. Ale wiesz pomyślałam że może pojechałabyś do cioci do Londynu - zaproponowała - ty musisz odpocząć od tego wszystkiego, zapomnieć o Justinie.
- Wiesz to chyba świetny pomysł - odpowiedziałam.
- Też tak uważam . Zadzwonię jeszcze dziś do cioci - uśmiechnęła się i wstała od stołu.
- Okej mamo - odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju.

Po głowie cały czas krążyły mi różne pytania. Czy my z Justinem w ogóle jesteśmy jeszcze parą? Czy teraz już tylko przyjaciółmi? Nie widziałam się z nim już tydzień a on nawet do mnie nie napisał. Miałam wrażenie, że ja już dla niego się nie liczę. A ja go kochałam. On był dla mnie wszystkim. Wiedziałam, że nie łatwo będzie mi o nim zapomnieć. Po tym rozmyślaniu umyłam zęby włosy spiełam w koka i założyłam miętowy sweter, białe rurki i miętowe conversy.
Włożyłam jeszcze na siebie skórzaną brązową kurtkę i wyszłam na spacer.
Znowu poszłam do parku. Szłam z głową opuszczoną w dół a z polika skapywały mi łzy, znowu myślałam o Justinie. Po chwili wpadł na mnie jakiś chłopak.
- Ojej przepraszam - powiedział nieznajomy głos.
- Nic się nie stało - odpowiedziałam.
- Jestem Brandon - odpowiedział i podał mi rękę.
- Ja Miley - uśmiechnęłam się.
- Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytał niepewnie.
- Mogę ci zaufać? - zapytałam.
- Jasne - odpowiedział z uśmiechem.
- To przejdźmy się okej? Wtedy ci wszystko opowiem.
- Z wielką chęcią - odpowiedział.
- Kilka dni temu mój chłopak Justin wyjechał, przed nim kariera.. Mi na nim strasznie zależy. Boję się, że go stracę , że on już nigdy nie wróci - odpowiedziałam a łzy znowu zaczęły spływać.
- Nie martw się - powiedział- jeśli cię kocha to wróci .
- Może.
- Na pewno! - odpowiedział pewnym głosem.
- Ale to nie tylko jedyny powód moich zmartwień - powiedziałam.
- Możesz mi ufać - powiedział.
- Zmarł mi tata - odpowiedziałam .
- Przykro mi - powiedział i przytulił mnie.
Szybko wyrwałam się .
- Nie znasz mnie zbyt więc nie przytulaj mnie! - stanowczo powiedziałam  i poszłam do domu.

Co ten chłopak sobie myślał?! To że jemu się zwierzyłam nie znaczy, że może mnie przytulać. W ogóle zastanawiam się co mnie natchnęło żeby z nim rozmawiać o moich problemach. Byłam trochę zdenerwowana, że zaufałam nieznajomemu. Ale cóż było minęło.

Gdy byłam już w domu zobaczyłam w pokoju na łóżku kartkę z napisem ' Córeczko przepraszam że nic nie mówiłam ale wyjeżdżam na kilka dni. Poradzisz sobie.
Ja muszę odpocząć od tych wszystkich problemów. Wrócę niedługo. Kocham Cię ;* '
Zdziwiło mnie to że mama nic wcześniej o tym nie wspominała. Chyba napiszę do Lucy żeby przyszła do mnie na noc. Przynajmniej będę miała z kim porozmawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz