Było już rano. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Lucy na szczęście się nie obudziła. Zeszłam po cichu na dół. Gdy otworzyłam drzwi zdziwiłam się, przede mną stał Brandon.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam zdziwiona.
- Chciałem Cię przeprosić - odpowiedział.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam?! - zapytałam.
- Widziałem jak wczoraj tu wchodziłaś - odpowiedział.
- Śledziłeś mnie? - zapytałam wkurzona.
- Nie. Mieszkam tu obok, po prostu jak wracałem do domu zauważyłem cię jak wchodzisz do tego domu - odpowiedział.
- Okej. Rozumiem - odpowiedziałam .
- Dasz się przeprosić? - zapytał.
- W jakim sensie? - odpowiedziałam pytając.
- Idziemy na lody? - spytał niepewnie.
- Jak widzisz dopiero wstałam - ciągnęłam dalej - a na górze jest moja koleżanka i śpi.
- No rozumiem. A później? - spytał.
- Nie wiem. Jak na razie nie czuję się za dobrze i chyba na trochę jeszcze się położę.
- No okej - odpowiedział smutny - przyjdę później.
Odszedł a ja zamknęłam drzwi. Zastanawiam się dlaczego ten chłopak tak się mnie uczepił.
Ale po chwili źle się poczułam i położyłam się znowu spać.
Po jakimś czasie obudziłam się znowu. Lucy siedziała zapłakana na podłodze.
- Co się stało? - zapytałam.
- Nie mówiłam ci o tym ale byłam z chłopakiem. Takim jednym. Nie z naszej szkoły - mówiła zdenerwowana - nie mówiłam bo obiecałam mu że to zostanie między nami na razie.
- Okej rozumiem - powiedziałam - ale czemu płaczesz? - zapytałam .
- On zerwał ze mną, jeszcze przez sm'sa - odpowiedziała a łzy płynęły jej z oczu.
- Frajer - syknęłam.
- Przepraszam, że ostatnio z nie poświęcałam ci dużo czasu ale spotykałam się z nim - powiedziała.
- Okej rozumiem, nic się nie stało - odpowiedziałam po czym przytuliłam ją.
Znowu ktoś zapukał do drzwi. Odeszłam od Lucy na chwilę, założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Był to Brandon.
- Ja na razie nie mogę wyjść - powiedziałam.
- Okej rozumiem - odpowiedział.
- Najwyżej spotkamy się jutro - syknęłam.
Po chwili zeszła Lucy. Gdy Brandon ją zobaczył pocałował mnie. Próbowałam się wyrwać. Ona gdy nas zobaczyła poleciała na górę po czym szybko zeszła i wybiegła z mojego domu.
- Lucy, co się stało? - krzyknęłam za nią.
Nie odpowiedziała.
dobre <33
OdpowiedzUsuń